Wczoraj była taka mała sesja.
Ok, nie mała, skończyliśmy po północy, co przy poniedziałku jest kiepskim pomysłem.
Znalazłam na necie urządzonko o wdzięcznej nazwie 'clit stimulator'.
To wygląda dosłownie jak mała antenka, z okrągłym czubeczkiem:
zdjęcie z aukcji, a aukcja dostępna TU
Jako że kosztuje ile kosztuje-żeby sprawdzić, czy jest w ogóle jakaś różnica na łechtaczce, w porównaniu do tego, co mamy, Pan kreatywnie podszedł do tematu.
Drut zaokrąglony na końcu (taki do dziergania robótek) doczepiony do wandy w taki sposób, żeby drgania przeniosły się na ta końcówkę, trochę nawilżenia na łechtaczce i....
Chyba to kupimy. Co ja mówię.. raczej na pewno niedługo to urządzonko u nas zagości.
Przede wszystkim zupełnie inna droga na dojście, bardzo szybka, bardzo intensywna i do tej pory jak sobie to wspomnę to mnie ściska w gardle i w stopach (to co odczuwałam dochodząc).
Może się wydawać, że ja łatwo wpadam w zachwyt-ale pewnie dlatego że testuję tylko to, co chcę testować i co może przynieść dobre efekty. Lubię dochodzić, a Pan spektakularne dojścia ma jako swój osobisty fetysz (znaczy ja dochodzę w kosmos a Pan się spełnia absolutnie).
Seks po takim orgazmie smakuje dużo lepiej :)
A jako, że lało się ze mnie po wszystkim aż miło, Pan zadecydował o kolejnej próbie fistu waginalnego.
I mimo warunków i żelu (letko znieczulającego) dalej nie bangla.
Pan wyczuwa twardy mięsień który nie chce ustąpić, ja z kolei czułam Jego dłoń dosłownie w kościach.
Być może anatomicznie nie wyrabiam, ale nie zamykamy się na to, jeszcze będziemy próbować, dopóki widzimy możliwości.
Ale 4 palce i wanda to świetna sprawa również. Wciąż jestem dobrej myśli jeśli chodzi o całą dłoń.
Natomiast co do sesji-wykończyło mnie to. To intensywne dochodzenie, te wszystkie działania Pana.
Do tego stopnia, że padłam na łózko, a Pan dał mi klapsa na pobudkę, którego nie czułam. W zasadzie nawet nie zarejestrowałam tego faktu, dopiero jak o tym wspomniał to mi się przypomniało.
Warte odnotowania-pomimo, że oddałam się Panu we władanie, to dopiero podczas stosunku wczoraj poczułam coś dziwnego. Doszłam, ale Pan dalej trzymał wandę (po orgazmie kiedy robi się za przyjemnie, to staje się to wręcz bolesne). Oczywiście tak było i tym razem ale poddałam się temu.
Nie umiem tego dobrze opisać.
Jakbym wyszła z siebie, a Pan trzymał to wszystko w swoich rękach. Całkowite oddanie, to czułam, można powiedzieć że namacalnie. A przecież uczestniczę w sesjach, oddaję się Mu-to jednak poszedł o krok dalej a ja nie protestowałam. Poddałam się Mu, temu co ma zamiar zrobić, cokolwiek by to nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz