Wstaliśmy rano, dosyć późno (starsza córka poza domem, a młodsza spała długo).
W samych spodenkach jedynie zjadłam śniadanie.
Później seks, najpierw w łazience-a później przenieśliśmy się na łóżko, gdzie przejęłam całkowicie inicjatywę i pojeździłam, na prośbę Pana.
Później Pan powiedział coś, co źle odebrałam-i spowodowało to mój płacz i Jego irytację. Ukarał mnie, za to że znowu próbowałam coś potraktować po swojemu i nie zapytałam, tylko od razu wysnułam wnioski.
Nauczona poprzednimi karami, przyszłam od razu przepraszać i bardzo pokornie przytuliłam się do nogi. Pan wybaczył i pogłaskał.
Dużo rozmawialiśmy.
Później mieliśmy mały wyjazd, odebraliśmy córkę i wróciliśmy do domu. Gdzieś w tym, Pan podjął zakład o rację, gdzie stawką było miłe klepanko wybranym przez wygranego narzędziem.
Wygrałam :) Nie powiem, to jedno z moich ukrytych pragnień, już samo, że Pan wyraził zgodę na ten eksperyment.
Popołudnie upłynęło cicho i spokojnie, oboje odpoczęliśmy przy swoich sprawach, później ogarnęliśmy dziewczynki do spania.
Wygrany zakład wykonałam z chęcią.
Pan ma wysoki próg bólu i to prowizoryczne klepanko było świetnym masażem dla Niego (cały czas miał ciarki). Starałam się jak najbardziej umiejętnie używać wybranych przez siebie narzędzi, naprawdę się starałam zadowolić Go (i kto wygrał tak naprawdę?:) )
Później się role odwróciły i już nie było tak fajnie, choć linijka bolała najmniej. Za to trzepaka po paru razach miałam dość-chyba jestem w tym czasie cyklu, w którym mój próg bólowy niebezpiecznie się obniżył jeszcze bardziej... Pomimo że chcę, ciało nie nadąża za potrzebami.
Trochę mnie to irytuje, ale... co miesiąc ta sama historia.
Później po prostu się przytuliliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz