czwartek, 3 stycznia 2019

odebrałam nagrodę

I nie była to nagroda pocieszenia ☝☺
Wszystko wyszło od zadania do wykonania (hiszpan + olejek). Ponieważ może być zarówno bierna pozycja jak i czynna, założyliśmy że będę stroną czynną. Poprosiłam Mistrza o pozwolenie na związanie Mu rąk, żeby mi nie pomagał w żaden sposób dłońmi.
Teoretycznie -  był zdany na mnie oraz na to, co zrobię. W praktyce przypominało to trochę seans, w którym to ja nad Nim góruję. I sam fakt tej namiastki dominacji był faktem niesamowicie podniecającym.
Jak wygląda hiszpan - wszyscy wiedzą. Jest tym prościej im większy biust i tym trudniej, jak jest olejek lub lubrykant. Zaczęłam jednak od wiązania Jego dłoni, a potem przywiązania ich do łóżka. Mistrz sobie wygodnie leżał, a ja robiłam, co do mnie należy, wspomagając się dłońmi. Decydowałam o długości i intensywności, czując jednak małą presję na to, żeby nie przedobrzyć, oraz nie sprawić przypadkowo bólu. I mogłam podziwiać Jego wszystkie stany skupienia. Mimo, że fizycznie nie miałam w tym momencie żadnej stymulacji, to lało się ze mnie, jakbym doszła ze dwa razy. 
Strzał.... Był niesamowity. Intensywny. Obfity. Szczypało w oko (wspomniałam sobie nawet ten artykuł) ale na szczęście niedługo. Cudowne uczucie, kiedy sobie przypomnę Jego twarz. Cenne doświadczenie.  


4 komentarze:

  1. Czyżbyś kryła w sobie pierwiastek switcha? :) Ja hiszpana w praktyce nie uskuteczniałam, o ile pamiętam. Chociaż nie dam sobie ręki uciąć, czy kiedyś tam z pierwszym Panem tego nie próbowaliśmy... Zawsze jakoś śmieszyła mnie ta pozycja... Niemniej fajnie, że u Was wyszło tak... Fajnie i taki finał był. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pierwiastek, być może - traktując to jako odskocznię i jednorazową potrzebę. po tym była rozmowa, w której doszliśmy do wniosku, że nie umiałabym dominować psychicznie, fizycznie tym bardziej.

      co do hiszpana - jeśli kobieta jest stroną czynną, to zdecydowanie bardziej się męczy. jeśli chodzi o wrażenia fizyczne - to zdecydowanie jest pozycja dla Niego, nie dla mnie. ja wolę jej psychiczny aspekt czyli Jego zadowolenie ;)

      Usuń
  2. Bo dawanie też potrafi dawać radość :)
    Ja takie stany "rządzenia " nazywam moimi "pieciominutowkami". Lubię ten moment kiedy przez trochę daję po swojemu i czerpię z tego mega przyjemność ..
    Ech.. chyba rozmarzyłam się ... 😊😊

    OdpowiedzUsuń