[jestem zauroczona jedną sceną z filmu 'johny wick', mimo że film znam na pamięć]
- saro, idziemy na basen!
- saro, idziemy na basen!
Ucieszyłam się, bo już jakiś czas nigdzie nie wychodziliśmy, a teraz mieliśmy możliwość. Zapakowałam strój, przybory, ręcznik. Pora była mocno popołudniowa, ale obiekt jeszcze parę godzin był czynny. Wyruszyliśmy do miejscowości obok, gdzie oprócz basenu była również strefa saunowania i hotel. A takie ciepełko to zwykle obietnica relaksu.... I błyszczącej od potu skóry.
Dojechaliśmy; nieco zdziwiłam się, jak mistrz nakazał zostać w aucie. Ale nie zadawałam pytań, bo w krótkim czasie wrócił, zgarnął torbę i mnie, i weszliśmy, kierując się w stronę kasy.
Pierwsze zadanie - w szatni Mistrz wręczył mi kulkę. Miałam ją włożyć ubierając strój - i nosić, dopóki nie opuścimy basenu. Kolejne zadania obiecał przedstawiać w trakcie pobytu.
Weszliśmy na halę. Błękit, wielkie szyby, powoli zbliżający się zachód słońca i cudowny, górski widok za oknem. Nie mogłam się oprzeć, wskoczyłam do wody, przepłynęłam kawałek. Mistrz ulokował się nieopodal w nieco zabudowanym jacuzzi, mając jednak na mnie oko. Obiekt o tej porze był nieco opustoszały, nawet się ucieszyłam, bo to zawsze więcej przestrzeni osobistej. W pewnym momencie Mistrz przywołał mnie do siebie. Sprawdziłam pod wodą, czy łańcuszek się nie wysmyknął spod brzegu stroju i przeszłam po chropowatych płytkach do zdecydowanie cieplejszej, buzującej wody. Jak tylko zanurzyłam się w bąbelki, Mistrz zaczął gładzić mnie po udzie, palce jednak wślizgiwały się pod strój. Pod wodą nie było nic widać, ale takie obiekty zwykle są pod obstrzałem kamer.... Rozejrzałam się nieco, ale nie zauważyłam nad nami nic takiego. Sama ta strefa była nieco schowana, nadawała nieco intymności, pomimo publicznego miejsca. Trochę się odprężyłam się, na co nieco na mnie naparł, masując (i całując) moje piersi. To było... Dziwne. W każdym momencie ktoś mógł przejść - lub zwyczajnie się do nas dosiąść. Ale im dłużej pęczniałam od podniecenia, tym mniej mnie to obchodziło. I wtedy padło kolejne polecenie: "na dół".
Usłużnie wzięłam wdech i zanurzyłam się pod wodę, by następnie wziąć w usta Jego penisa. Musiałam się ze parę razy wynurzyć żeby złapać oddech, nie wiem ile to trwało.... Spiłam wszystko, co do kropli. Ostrożnie wynurzyłam się na powierzchnię, rumieńce na twarzy zawsze mogły być spowodowane ciepłą wodą, prawda? Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, po czym Mistrz nakazał mi iść po ręczniki i przejść w stronę saun. Jakoś miałam wrażenie, że dyżurujący na hali ratownik dość intensywnie patrzy w moją stronę - ale dopóki on z niczym do mnie nie podszedł, starałam się udać że ja tu tylko jestem zwykły żuczek, korzystający z chwili wytchnienia, relaksując się (cokolwiek zawierało się w tym określeniu) jak inni.
Saun były dwa rodzaje - sucha, i mokra (parowa). Przed wejściem zdjęliśmy stroje i owinęliśmy się ręcznikami; tak przygotowani usiedliśmy na rozgrzanych, drewnianych ławeczkach. W moment moja skóra pokryła się potem, który dość szybko wsiąkał w ręcznik. Na salce byliśmy sami, więc Mistrz kazał mi na ręczniku klęknąć przy swoich stopach. Myślałam, że się roztopię, samo oddychanie powodowało gorąc w okolicy płuc. W dodatku łańcuszek od kulki okropnie się nagrzał, i zaczął parzyć mnie po udach. Założony czas minął, więc kazał iść do drugiego pomieszczenia, tej parowej. Podniosłam się i już chciałam zawinąć w ręcznik, ale dostałam po twarzy.
- i gdzie wstajesz? nago i na czworaka, przy nodze. już.
Próbowały mi mknąć różne myśli przez głowę, ale nie protestowałam. Bo to, co zarówno przerażało, również i nakręcało. Mistrz wyszedł jako pierwszy - i widziałam, że mimo wszystko się rozejrzał, za Nim ja. Na czworaka. W kolana wbijały się chropowate płytki, dobrze że pomieszczenia były obok siebie. Opłukał mnie pod prysznicem lodowatą wodą, po czym skierował do drzwi.
To pomieszczenie było zdecydowanie bardziej komfortowe - mimo, że ciepłe, to jednak wilgoć miękko otulała skórę, jakby w lesie tropikalnym. Uklękłam przy nogach Mistrza, położyłam ręcznik obok Niego. I wtedy zauważyłam, że jest jeszcze ktoś. Mężczyzna, na oko około czterdziestki, nie wyglądał na zszokowanego. Naga baba, wchodząca na czworaka do sauny, to przecież nie zdarza się codziennie. Zawstydziłam się w moment, odwróciłam twarzą do Mistrza. Mistrz zaś wyglądał na rozbawionego; co jakiś czas polewał mnie zimną wodą jak gdyby nic. Wszyscy zachowaliśmy milczenie. Mężczyzna wyszedł po jakimś czasie, a wtedy Mistrz się roześmiał. Tak, zabawna sytuacja. Nawet mi puściło dość szybko, również się uśmiechnęłam. Może tamten mężczyzna również był klimatyczny, nigdy nie wiadomo.
Czas się skończył, wyszliśmy (mogłam wstać), zimny prysznic (przydatny, kiedy w głowie buzowało tyle myśli i odczuć), szatnia. I kolejna niespodzianka - zamiast do wyjścia, Mistrz pociągnął mnie do recepcji hotelu; cichaczem zarezerwował wcześniej nockę. Już teraz wiedziałam - dlaczego jeszcze mam w sobie kulkę, oraz czemu torba, w której miały być tylko ręczniki jest ciut większa i cięższa. Dlaczego przez cały czas miał TEN błysk w oku, kiedy na mnie patrzył. Dzisiejszej nocy... Nie będziemy spali.
JW
Usłużnie wzięłam wdech i zanurzyłam się pod wodę, by następnie wziąć w usta Jego penisa. Musiałam się ze parę razy wynurzyć żeby złapać oddech, nie wiem ile to trwało.... Spiłam wszystko, co do kropli. Ostrożnie wynurzyłam się na powierzchnię, rumieńce na twarzy zawsze mogły być spowodowane ciepłą wodą, prawda? Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, po czym Mistrz nakazał mi iść po ręczniki i przejść w stronę saun. Jakoś miałam wrażenie, że dyżurujący na hali ratownik dość intensywnie patrzy w moją stronę - ale dopóki on z niczym do mnie nie podszedł, starałam się udać że ja tu tylko jestem zwykły żuczek, korzystający z chwili wytchnienia, relaksując się (cokolwiek zawierało się w tym określeniu) jak inni.
Saun były dwa rodzaje - sucha, i mokra (parowa). Przed wejściem zdjęliśmy stroje i owinęliśmy się ręcznikami; tak przygotowani usiedliśmy na rozgrzanych, drewnianych ławeczkach. W moment moja skóra pokryła się potem, który dość szybko wsiąkał w ręcznik. Na salce byliśmy sami, więc Mistrz kazał mi na ręczniku klęknąć przy swoich stopach. Myślałam, że się roztopię, samo oddychanie powodowało gorąc w okolicy płuc. W dodatku łańcuszek od kulki okropnie się nagrzał, i zaczął parzyć mnie po udach. Założony czas minął, więc kazał iść do drugiego pomieszczenia, tej parowej. Podniosłam się i już chciałam zawinąć w ręcznik, ale dostałam po twarzy.
- i gdzie wstajesz? nago i na czworaka, przy nodze. już.
Próbowały mi mknąć różne myśli przez głowę, ale nie protestowałam. Bo to, co zarówno przerażało, również i nakręcało. Mistrz wyszedł jako pierwszy - i widziałam, że mimo wszystko się rozejrzał, za Nim ja. Na czworaka. W kolana wbijały się chropowate płytki, dobrze że pomieszczenia były obok siebie. Opłukał mnie pod prysznicem lodowatą wodą, po czym skierował do drzwi.
To pomieszczenie było zdecydowanie bardziej komfortowe - mimo, że ciepłe, to jednak wilgoć miękko otulała skórę, jakby w lesie tropikalnym. Uklękłam przy nogach Mistrza, położyłam ręcznik obok Niego. I wtedy zauważyłam, że jest jeszcze ktoś. Mężczyzna, na oko około czterdziestki, nie wyglądał na zszokowanego. Naga baba, wchodząca na czworaka do sauny, to przecież nie zdarza się codziennie. Zawstydziłam się w moment, odwróciłam twarzą do Mistrza. Mistrz zaś wyglądał na rozbawionego; co jakiś czas polewał mnie zimną wodą jak gdyby nic. Wszyscy zachowaliśmy milczenie. Mężczyzna wyszedł po jakimś czasie, a wtedy Mistrz się roześmiał. Tak, zabawna sytuacja. Nawet mi puściło dość szybko, również się uśmiechnęłam. Może tamten mężczyzna również był klimatyczny, nigdy nie wiadomo.
Czas się skończył, wyszliśmy (mogłam wstać), zimny prysznic (przydatny, kiedy w głowie buzowało tyle myśli i odczuć), szatnia. I kolejna niespodzianka - zamiast do wyjścia, Mistrz pociągnął mnie do recepcji hotelu; cichaczem zarezerwował wcześniej nockę. Już teraz wiedziałam - dlaczego jeszcze mam w sobie kulkę, oraz czemu torba, w której miały być tylko ręczniki jest ciut większa i cięższa. Dlaczego przez cały czas miał TEN błysk w oku, kiedy na mnie patrzył. Dzisiejszej nocy... Nie będziemy spali.
JW
Opis taki, że gdyby nie tytuł, myślałabym, że opisujesz to co już się wydarzyło :D
OdpowiedzUsuńcieszę się, bo to znaczy że można się wczuć w rolę ;)
Usuńcykl fantazji to takie moje podpowiedzi dla Mistrza - co bym chciała i w jakiej formie.
są pisane po to żeby się odbyły rzeczywiście, a cała reszta to tylko moje wyobrażenia i przewidywania ;)