sobota, 30 czerwca 2018

znaczki

Cały tydzień pracy fizycznej, więc wczoraj wyszłam sporo wcześniej z pracy (brak zajęć) żeby nadrobić trochę prac domowych. Po drodze odebrałam książki dla siebie i Biedronki, zakupy, córkę z przedszkola. Relaks niemalże, jeszcze mieliśmy odwiedzimy gościa, to czas zleciał w tempie ekspres.
Wszystko poszło zgodnie z planem do wieczora. Zdołałam odpocząć.

Wieczorem...
Sesja wyszła sama.
Po myciu podeszłam, usiadłam na kolankach, prosto. Przed Nim. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, wiedziałam tylko czego potrzebuję; a potrzebowałam trochę poczuć. Mocniej, bólu. Na moją miarę, odreagować.

Jeden kijek się złamał - a przecież nie uderzał z całej siły, choć uderzeń było mnóstwo
Po - pocałował po największych pręgach, a po tych rano już śladów nie było. Gorzej z piersiami, na które zapiął kilkanaście klamerek, plastikowych (nie lubię ich, wolę drewniane). 
France bolą. Wpijają się w ciało i mózg, świdrują go bólem - który zanika z pierwszym orgazmem i wraca na jego koniec, by podczas kolejnego orgazmu znowu zniknąć i już po - powrócić. Karuzela, w pewnym momencie niemal wszystkie klamerki spadły bo piersi za bardzo falowały. Zostały tylko te, po których, podczas ich zdejmowania zaczęłam płakać z bólu. I jestem Mu wdzięczna, że nie przestał tylko kontynuował - to jest kolejna zmiana w naszej relacji, gdzie po raz drugi nie przejmował się tym, że zaczęłam buczeć.. Ja tego chciałam, a On to wiedział.

Już po, zaprowadził mnie do lustra. Całe piersi w kółeczkach od klamerek - jak odciski pyszczków rybek, z gatunku tych gryzących. Rano ślady zostały - i jest to po raz pierwszy, nie licząc porządnych malinek, gdzie zostały jakiekolwiek znaczki na skórze.

W sumie pobudka tez była miła - powiem tylko, że po raz pierwszy w tym roku (i w sumie od nie pamiętam kiedy) wstałam o 10.oo :)


----------------------------------

setny wpis.

3 komentarze:

  1. To jakiś tort albo coś na tą setkę ?? :D

    Nie w momencie zdejmowania klamerek ale już po lubię patrzeć na ślady po nich, tak samo jak na prążki po szpicrucie ..to takie uczucie, że aż w samym środku siebie, czuję, że należę, że chcę należeć właśnie do swojego Pana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja niezbyt-ale to pierwszy raz kiedy ślady zostały na dzień następny. ślady na ciele-jak wyglądają, patrzę na nie głownie z ciekawości. Ale tu znowu, prawdopodobnie dlatego nie jest to ważne, ponieważ widzimy się codziennie

      masz rację, coś by się na 100 przydało ;)

      Usuń
  2. Tego rodzaju wpisy zawsze mnie rozweselają :-)

    OdpowiedzUsuń