W sumie to mam wrażenie, że w nocy pojechałam, w nocy wróciłam a cały dzień po prostu pracowałam. Tyle że to był taki długi dzień, dość męczący. Podróż jak na złość się wydłużyła, bateria siadła, również w nocy wysiadłam nieco dalej od domu. Ale, w końcu padliśmy sobie w ramiona, Mistrz pomógł nieść przyciężkawą torbę, którą chyba na jakiejś adrenalinie niosłam, bo nie czułam jej faktycznego ciężaru.
Dobrze być w domu.
Dzień trzeci, ostatni.
Najważniejsze, że już w domu :)
OdpowiedzUsuńTeraz czas żeby się sobą nacieszyć ;)
o taaaaak :} :}
Usuńbo ja nie wiem jak to można tak bez opieki wyjeżdżać :P
OdpowiedzUsuńDobrze, że już w domu Jesteś :*
miałam opiekę 24/h ;) tylko nie fizyczną ;)
Usuńraczej prędko nie pojadę na taki wyjazd więc... M może być spokojny. Prędzej jemu teraz mogą dać takie polecenie służbowe na wyjazd.