jedna z notatek, którą chciałam zrobić-zawiera moje subiektywne przemyślenia i opinie (a te, jak wiadomo, najlepiej traktować obiektywnie).
A
A jak analny seks.
Pierwszy raz był zajebisty ;) Kilka kolejnych już mniej, co spowodowało przerwę (w dostawie, ha), ale powróciliśmy do tematu na nowo. Pomogła również literatura (seks analny bez tajemnic, radość seksu analnego) i mnóstwo rozmów.
I można obecnie powiedzieć, że seks analny jest moja ulubioną aktywnością seksualną, a opory przed penetracją-w głównej mierze siedzą w głowie.
Wiadomo, boli. Bardzo-jeśli penetracja ma się odbyć od razu, bez przygotowań, i na sucho. A strach przed bólem potrafi skutecznie uniemożliwić choćby próbę-stąd najlepiej nastawić się psychicznie, zrelaksować, dla początkujących-warto zacząć rozciąganie od jednego palca i sukcesywnie zwiększać ilość do 3, można korkiem analnym najpierw, lub smukłym wibratorem. Wykonywany tak jak trzeba prowadzi do zajebistego orgazmu.
I proszę sobie nie żałować żelu ;)
B
B jak ból.
Pierwsze lanie było takim koszmarkiem, przez którego na długi czas zrezygnowaliśmy z tego typu aktywności.
Owszem-obecnie jest on częstym gościem, ale umiejętnie i umiarkowanie zadawany.
Ja mam stosunkowo niski próg bólu, mój Pan z kolei nie jest typem, który czerpie satysfakcję z jego zadawania-prędzej cieszą Go inne aktywności związane z doznaniami na tle sensualnym i seksualnym, aniżeli znakowanie mojego ciała rozmaitymi odciskami. Co nie zmienia jednak faktu, że część sesji zaczyna się od porządnego 'klepanka' tyłka bo i Jego i mnie to nakręca na dalsze czynności.
C
C jak ciąża.
Tak się zdarzyło, że część aktywności przypadła na ten czas.
Da się-ale trzeba wiele rzeczy ograniczyć, choćby krępowanie linami (zrozumiałe). Odpadają wszelkie pozycje na brzuchu (leżenie), uderzenia w brzuch (i okolice) również, sesje nie mogą być zbyt długie i zbyt intensywne.
Znalazłam nawet wątek na forum, w którym pani z powodzeniem uczestniczyła w gb-jedynie pod koniec musiała chwilowo zaprzestać tej aktywności.
Ja byłam cały czas pod opieką lekarza, w razie niepokojących objawów miałam się zgłaszać-ale poza standardowymi wizytami nic się ciekawego nie działo.
Aktywność seksualna podczas ciąży jest bardziej wyraźna, daje więcej doznań. Ale trzeba uważać, żeby nie przesadzić. Każda kobieta jest inna, inaczej ciążę znosi-uważam, że ewentualne sesje podczas tego stanu powinny odbywać się tylko z osobami naprawdę zaufanymi.
D
D jak Dominujący.
On wywiera na mnie nacisk we wielu aspektach życia (głównie seksualnym, ale również w niektórych moich decyzjach i zachowaniach).
Wymaga na mnie określone zachowania, sposób poruszania się, sposób mówienia.
Jeśli czegoś nie chcę-mam zwyczajnie o tym powiedzieć, zaargumentować odpowiednio (nie dla nie jest karane).
Paradoksalnie czuję się przy Nim bezpiecznie-czuję się kontrolowana, ale mam wrażenie, jakby ktoś włożył we mnie brakujący element, w końcu stanęłam w pionie.
Również przez Jego oddziaływanie potrafię się wyciszać szybciej, działać pewniej, być dumną z siebie. I szybciej określać swoje potrzeby.
E
E jak emocje.
Te towarzyszą nam od początku. Cała paleta różnych odczuć, na których bazujemy i opieramy się, gamy na nich, udoskonalamy potrzebę odczuwania.
Tak, stanowczo to jest coś, na czym mój Pan się skupia.
F
F jak fisting.
W przeszłości podejmowaliśmy bezskuteczne próby-schemat jednak cały czas jest ten sam, plus to-że brakło nam doświadczenia. Trochę poczytaliśmy, uzupełniliśmy wiedzę. Najbardziej przyswajalne i jasne wskazówki są
tu
Niedawno znowu powróciliśmy do tematu-tym razem o wiele lepiej przygotowani, żelu aż nadto-sukcesywnie utknęliśmy na najgrubszej części złożonej odpowiednio dłoni.
Myślę, że i to obejdziemy, po prostu potrzeba więcej czasu, a ja muszę się bardziej naszykować, że pieczenie w początkowej fazie jest po prostu rozciąganiem się-zasada chyba identyczna jak przy pierwszym analnym.
G
G jak golden shower (tudzież pissing).
Tu znowu-najgorzej przesunąć granicę wewnętrzną-bo pierwszy raz wystąpi blokada, chyba że było pite sporo piwa-wtedy żadnych hamulców nie ma ;)
Idealnie jednak, kiedy da się nad tym zapanować, oraz czerpać z tego seksualną przyjemność i zupełnie nowe doznania. Przyznaję bez bicia-mam fetysz. Zarówno w oddawaniu jak i w przyjmowaniu. Psychologia z kolei określa to ślicznie urofilią.
H
H jak hak analny.
Zupełnie nowe doznania analne. Przywiązany do obroży-zmusza mnie do przyjęcia określonej (ciut niewygodnej) pozycji. Pan może mnie za niego 'unosić' jak chce, czyli małym wysiłkiem wymusza na mnie ułożenie. Nie próbowaliśmy jeszcze wiązań sznurkiem i haka-ale wszystko przed nami. Na pewno da nam wiele możliwości i pola do manewru.
I
I jak inicjatywa
Której Pan wymaga ode mnie, abym nie była jedynie biernym narzędziem w Jego rękach. Oczywiście są sytuacje, gdzie bierność jest wymagana-ale stanowczo lepiej, kiedy ja również uczestniczę i mam szansę rozwijać się. Pan również daje mi wolną rękę-lubi być zaskakiwany (w granicach rozsądku!), lubi przekształcać pod siebie moje pomysły.
J
J jak jajeczko.
Zdecydowanie moja ulubiona zabawka! Małe, niepozorne maleństwo, ale muszę przyznać, że zrzuciło z pierwszego miejsca na podium smerfa (na drugie, ale jednak zrzuciło).
Pewnie sukcesywnie będzie się to zmieniać, jednak mam wrażenie, że przez możliwości, jakie jajeczko daje-długo będzie to mój the best of the best.
K
K jak kamasutra.
Był czas, w którym, nie chwaląc się, przerobiliśmy niemal wszystkie pozycje-ot tak, dla samej satysfakcji i z ciekawości.
Teraz wykorzystujemy tylko te, które są dla nas najwygodniejsze oraz dają najwięcej doznań.
L
L jak libido.
U mnie mocno zależne od cyklu, choć im częściej wskakuję w subspace, tym częściej jest ono po prostu duże. Czuję, że moje potrzeby seksualne są dużo większe jak jeszcze rok-dwa lata temu.
U mojego Pana od zawsze znowu było duże-a teraz jest jeszcze większe. Jedyne, gdzie jest wada-nie zawsze mamy możliwość rozładowania się, nierzadko trzeba czekać na określoną porę, chyba że szybki seks na chwilowe ukojenie.
M
M jak masochizm.
Pokusiłabym się o opinię, że każda z uległych jest w większym lub mniejszym stopniu masochistką.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że ta skala jest mocno rozciągnięta, nie dotyczy również tylko bólu, ale i upokorzenia-w mniejszym lub większym stopniu.
N
N jak nagość.
Jedna z najczęściej spotykanych granic do przełamania. Ja dawno się tego pozbyłam, nie mam problemu wyskakiwać z ciuszków przy byle okazji (przy Panu oczywiście)-dla mnie jest to naturalne i nie mam zamiaru traktować tego jak tabu. Trzeba mieć jednak na uwadze-że dochodziłam do tego stanu powoli, z Jego pomocą (u mnie w domu był to tzw temat zakazany).
O
O jak orgazm.
Moje ulubione hasło ;)
Uwielbiam go mieć, uwielbiam go dawać mojemu Panu.
Idea tego, do czego dążymy-do udoskonalenia jego form, sposobów dojścia do niego, kontroli nad nim. Obopólnie.
P
P jak podduszanie.
Asfiksjofilia, taki kolejny, śliczny termin. I kolejny mój fetysz.
Jednak to jest czynność, której mój Pan się uczy na mnie, zdajemy sobie oczywiście sprawę z wszelkich powikłań-stąd aż nadmierna ostrożność.
Powiem tak-u mnie zwiększa doznania podczas dochodzenia-lub samego orgazmu. Póki co, Pan używa tylko rąk, lub obroży, ale z czasem pewnie uzgodnimy inne przedmioty pomagające w podduszaniu.
R
R jak ryzyko.
Przy sesjach, mimo że staramy się wszystko uzgodnić, w miarę wstępnie mój Pan planuje-to zawsze jest ryzyko, że coś pójdzie nie tak (np wykraczona klamerka, która wbiła się w ciało i zadała więcej bólu jak powinna). Mamy świadomość, że może być gorzej, każdorazowo ze wszystkim uważamy. Jednak ryzyko jest zawsze-i jest to niestety nieodłączny element.
S
S jak seks.
U nas absolutna podstawa.
Spotkałam się dawno temu z opinią, że udany seks to udany związek-i w pełni się z tym zgadzam.
Jeśli w łóżku nie gra, frustracja przenosi się powoli na życie codzienne, a to z kolei powoduje coraz więcej sytuacji stresowych, w rezultacie zwykle dochodzi do rozejścia się.
Oczywiście są pary, które świadomie i z wyboru seks spychają na drugi (trzeci lub dalszy plan),ale ja takich nie znam.
Widzę natomiast, co się dzieje, kiedy seks nie wychodzi-bądź też brakuje go z wielu przyczyn.
T
T jak temat.
tych nam nie brakuje, wciąż pojawia się coś nowego, czego próbujemy, o czym rozmawiamy, co udoskonalamy.
Temat zależny jest od nastroju, pory dnia i ogólnych przeżyć w ciągu dnia.
U
jak uległa.
To jest brakujący element do mojej osobowości. Coś, co towarzyszyło mi od początku, od niedawna ma swoją nazwę i po prostu oswoiłam się z tym, co odczuwam.
Bo potrzeba oddania się Panu jest u mnie tak naturalna, że aż przerażająca. Zwyczajnie cieszy mnie, że mogę dla Niego być, mam możliwość zaspokojenia Go, wystarczam Mu.
Dla kogoś pewnie będzie dziwne, ale ja po prostu muszę poczuć Jego górowanie nade mną (od sprowadzenia na ziemię za kark/włosy), po ostre posuwanie. Chcę padać przed Nim na kolana zawsze kiedy mam możliwość-bo mam taką potrzebę.
W
W jak wiem o tobie wszystko.
Zdarza się coraz częściej, że to Pan odczytuje prawidłowo moje własne emocje, których ja nie potrafię prawidłowo samodzielnie określić.
Bywają momenty, w których jestem też po prostu dumna, złośliwa (wtedy szybko mnie sprowadza do parteru), zwykle przed miesiączką jest taka huśtawka.
Cieszę się, że mój Pan wtedy umie sobie ze mną poradzić i nade mną zapanować.
Z
Z jak zabawki erotyczne.
Powoli kolekcjonujemy te, które nas interesują, stale jednak poszerzamy asortyment (na tapecie m.in. elektrostymulator, hak analny, szklany dildos i kilka innych), wiadome, że możemy w coś nie trafić-zwykle tak jest z czymś, czego używamy pierwszy raz i 'wybitnie nie nasza bajka'.
Na pewno będą również przedmioty wykonane ręcznie (Pan zrobił rozpórkę, mnie się marzy ciut porządniejszy flogger do wykonania). Wszystko w swoim czasie.