Wpis ciut bardziej osobisty....
Ostatnie kilka dni nawarstwiły mi różne emocje. Niczym osad, niektóre myśli osiadły i utrudniają jasne widzenie i ocenę... Kilkanaście różnych sytuacji, bardziej poważnych i tych mniej. Staram się je na bieżąco porządkować, ale.... Różnie bywa. Staram się ich nie brać do siebie-ale jeszcze coś mi siądzie na tył głowy i spowala. Nadwrażliwość...
Ostatnie kilka dni nawarstwiły mi różne emocje. Niczym osad, niektóre myśli osiadły i utrudniają jasne widzenie i ocenę... Kilkanaście różnych sytuacji, bardziej poważnych i tych mniej. Staram się je na bieżąco porządkować, ale.... Różnie bywa. Staram się ich nie brać do siebie-ale jeszcze coś mi siądzie na tył głowy i spowala. Nadwrażliwość...
Najważniejsza to ta, że Pan znowu jest zakopany w robocie, tym razem po uszy. To oznacza mniej czasu dla mnie-plus ogarnięci domu, dzieciarni. Oznacza również, że muszę wejść w rolę Jego katalizatora. Wczoraj udało się nam zbliżyć. Nie myśleć o pracy. Poddać się tylko temu, co jest tu i teraz. Niczym jakiś wspaniały i bardzo mokry sen.Dzisiaj chcę Mu zrobić długi, relaksacyjny masaż. Jakoś w takich sytuacjach, to zawsze On jest najważniejszy, choćbym była chora/zmęczona/głodna/inne? jeśli On jest w takim stanie ja zapominam całkowicie o sobie. Od zawsze. Niestety dla mnie organizm co oddał, to będzie chciał z powrotem i od paru tygodni jestem permanentnie niewyspana.
Następna, w ciągu dwóch dni supportowałam na spotkaniach relacyjnych dwie dziewczyny. Poszło dobrze, oba się udały-ale mimochodem co sobie nawyobrażałam, to moje; nasiliły się problemy ze snem, zajadłam stres. Starałam się myśleć na chłodno, ale... Tak chyba jest, jak wpuści się kogoś blisko, poznaje się twarzą w twarz całą osobowość, zwyczajnie zostanie nawiązana relacja przyjacielska. Dawno się tak nie czułam, żeby martwić się oprócz o Pana i córki. Do tego momentu myślałam, że w moim światku wszyscy są na dystans, że nie chcę wnikać w nikogo, bo nie będę wiedziała jak się zachować-ale sam fakt, że ktoś poprosił mnie o takie ważne wsparcie uznaję za dowód zaufania-mimo, że krótko się znamy. Zauważyłam jednak, że w obu przypadkach miałam problem z obiektywną opinią, jedyne jednak na co sobie pozwoliłam to mnóstwo rad, wskazówek i porad-mam nadzieję, że nic nie narzucających.
I zazdroszczę im zdrowo tego, że obie są zadowolone z tych spotkań, że być może to ich czas na zmiany, prawdopodobnie bardzo ważne w życiu. Cieszę się, że to właśnie mnie o to poprosiły. Cieszę się, że dzięki takiemu wsparciu na odległość być może czuły się trochę pewniej.
Następna, opuściłam się w sprzątaniu. Pan uważa to za natręctwo, że czasem uciekam w straszny porządek, ja za nerwicę natręctw w sumie nie tylko dotyczące sprzątania ale i strachów, za co zbieram opierdole. Pan nie znosi tego określenia, ale jak inaczej nazwać moje dziwactwa i paniczne obawy....
Następna, mam wrażenie, że stanęłam w miejscu z postanowieniem. Ćwiczę, staram się regularnie i zdrowo jeść. Choć na plus jest to, że czuję się lepiej, jakoś bardziej rozruszana-to jestem kurewsko zła na siebie, bo jeszcze łapię się na gastro na słodkie. Nie mam samozaparcia się pod tym względem, a Pan nie pomaga... Chyba muszę poprosić o zakaz bezwzględny, może wtedy będzie prościej...
Muszę to po prostu teraz wszystko ładnie i zgrabnie poukładać.
Następna, w ciągu dwóch dni supportowałam na spotkaniach relacyjnych dwie dziewczyny. Poszło dobrze, oba się udały-ale mimochodem co sobie nawyobrażałam, to moje; nasiliły się problemy ze snem, zajadłam stres. Starałam się myśleć na chłodno, ale... Tak chyba jest, jak wpuści się kogoś blisko, poznaje się twarzą w twarz całą osobowość, zwyczajnie zostanie nawiązana relacja przyjacielska. Dawno się tak nie czułam, żeby martwić się oprócz o Pana i córki. Do tego momentu myślałam, że w moim światku wszyscy są na dystans, że nie chcę wnikać w nikogo, bo nie będę wiedziała jak się zachować-ale sam fakt, że ktoś poprosił mnie o takie ważne wsparcie uznaję za dowód zaufania-mimo, że krótko się znamy. Zauważyłam jednak, że w obu przypadkach miałam problem z obiektywną opinią, jedyne jednak na co sobie pozwoliłam to mnóstwo rad, wskazówek i porad-mam nadzieję, że nic nie narzucających.
I zazdroszczę im zdrowo tego, że obie są zadowolone z tych spotkań, że być może to ich czas na zmiany, prawdopodobnie bardzo ważne w życiu. Cieszę się, że to właśnie mnie o to poprosiły. Cieszę się, że dzięki takiemu wsparciu na odległość być może czuły się trochę pewniej.
Następna, opuściłam się w sprzątaniu. Pan uważa to za natręctwo, że czasem uciekam w straszny porządek, ja za nerwicę natręctw w sumie nie tylko dotyczące sprzątania ale i strachów, za co zbieram opierdole. Pan nie znosi tego określenia, ale jak inaczej nazwać moje dziwactwa i paniczne obawy....
Następna, mam wrażenie, że stanęłam w miejscu z postanowieniem. Ćwiczę, staram się regularnie i zdrowo jeść. Choć na plus jest to, że czuję się lepiej, jakoś bardziej rozruszana-to jestem kurewsko zła na siebie, bo jeszcze łapię się na gastro na słodkie. Nie mam samozaparcia się pod tym względem, a Pan nie pomaga... Chyba muszę poprosić o zakaz bezwzględny, może wtedy będzie prościej...
Muszę to po prostu teraz wszystko ładnie i zgrabnie poukładać.
Zakaz słodkiego? Proszenie Pana o taki zakaz, to pójście na łatwiznę :*:P. Zresztą... sama właśnie siedzę ze słoikiem z czekoladowym kremem bo to jeden ze sposobów na stres:D
OdpowiedzUsuńAle czas na dystans i odpoczynek od problemów innych może warto znaleźć ?
O takie polecenie od Pana trzeba poprosić :D:D Koniecznie :)
wyjątkowo jeden jedyny raz bym skorzystała z takiej łatwizny ;) ;)
Usuń