"odkryłem nowy przycisk w swojej zabaweczce"
Język.
Niewielki stosunkowo kawałek mięśnia w gębie. Pomocny zarówno w przeżuwaniu, jak i w wyrzucaniu słów z siebie. Może być przyczyną wojen, nawiązania bliższych lub dalszych relacji międzyludzkich, może być czyimś końcem i początkiem. Może nie jest tak samo ważny, jak serce czy mózg, ale za to świetnie może przekazać to, co w tychże się dzieje. Jest źródłem doznań smakowych (pierwotny zmysł smaku), może być źródłem zdobywania gotówki na życie, jak i doznań seksualnych.
Co ma piernik do wiatraka?
Ano okazuje się, że to sporo (choćby kształt ☺).
Z tymi doznaniami seksualnymi, pokopałam po swoich ostatnich przeżyciach w internetach, i nie znalazłam nic o takim typowym fetyszu związanym z pieszczeniem języka samego w sobie, zabawą z zapinaniem klamerek, wbijaniem w niego palców.... Idealnie w definicję natomiast wpisuje się zwykły pocałunek francuski, ale tylko pod kątem pieszczenia drugim językiem ;)
Całkiem spora lista wyskoczyła przy przekształceniu hasła w "pieszczenie językiem". Wszystko, co chcecie, od lizania pępka, po gałkę oczną, skończywszy na stopach czy odbycie (swoją drogą rimming bywa fascynujący i nie dziwię się, że ma tylu fanów).
No dobra, ale co z tą frajdą.
Pieszczoty języka powodują u mnie stan orgazmu, przy czym nie jest to dla mnie czysty orgazm. Jest to na tyle dziwne (bo nowe) odczucie, że próbuję to sobie ułożyć na spokojnie, jako kolejna ciekawostka o sobie. Trochę się różni od tego, co zwykłam uznawać za pocałunek francuski. Mistrz jest w stanie samym tylko swoim działaniem na moim języku sprawić, że wyłącza mi się światełko. Frajdą jest powódź między nogami, oraz tak niesamowite uczucie odlotu że szok. Ja, która kiedyś miała język w swojej sferze zakazanej.
Wracając do pocałunku francuskiego....
Idąc za Wikipedią, podczas tego rodzaju pocałunku języki partnerów stykają się ze sobą, a ich ślina umożliwia wymianę ok 40 000 drobnoustrojów i 250 gatunków rożnych bakterii. Zbyt gwałtowny, może doprowadzić do skaleczeń i urazów w obrębie jamy ustnej, znany jest również przypadek odgryzienia kawałka języka.
Więc.
Teoretycznie mogę założyć, że to, co praktykuje Mistrz to mocno sadystyczna forma tegoż pocałunku. W praktyce jest Jego własną interpretacją.
Chciałoby się rzec: wincyyyyj.
TONGUE
Ano okazuje się, że to sporo (choćby kształt ☺).
Z tymi doznaniami seksualnymi, pokopałam po swoich ostatnich przeżyciach w internetach, i nie znalazłam nic o takim typowym fetyszu związanym z pieszczeniem języka samego w sobie, zabawą z zapinaniem klamerek, wbijaniem w niego palców.... Idealnie w definicję natomiast wpisuje się zwykły pocałunek francuski, ale tylko pod kątem pieszczenia drugim językiem ;)
Całkiem spora lista wyskoczyła przy przekształceniu hasła w "pieszczenie językiem". Wszystko, co chcecie, od lizania pępka, po gałkę oczną, skończywszy na stopach czy odbycie (swoją drogą rimming bywa fascynujący i nie dziwię się, że ma tylu fanów).
No dobra, ale co z tą frajdą.
Pieszczoty języka powodują u mnie stan orgazmu, przy czym nie jest to dla mnie czysty orgazm. Jest to na tyle dziwne (bo nowe) odczucie, że próbuję to sobie ułożyć na spokojnie, jako kolejna ciekawostka o sobie. Trochę się różni od tego, co zwykłam uznawać za pocałunek francuski. Mistrz jest w stanie samym tylko swoim działaniem na moim języku sprawić, że wyłącza mi się światełko. Frajdą jest powódź między nogami, oraz tak niesamowite uczucie odlotu że szok. Ja, która kiedyś miała język w swojej sferze zakazanej.
Wracając do pocałunku francuskiego....
Idąc za Wikipedią, podczas tego rodzaju pocałunku języki partnerów stykają się ze sobą, a ich ślina umożliwia wymianę ok 40 000 drobnoustrojów i 250 gatunków rożnych bakterii. Zbyt gwałtowny, może doprowadzić do skaleczeń i urazów w obrębie jamy ustnej, znany jest również przypadek odgryzienia kawałka języka.
Więc.
Teoretycznie mogę założyć, że to, co praktykuje Mistrz to mocno sadystyczna forma tegoż pocałunku. W praktyce jest Jego własną interpretacją.
Chciałoby się rzec: wincyyyyj.
TONGUE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz