piątek, 12 lipca 2019

motywacje

Luźno czasami rozmyślam, co można osiągnąć mając odpowiednią motywację. Jak bardzo można zmienić swoje życie dzięki czyjemuś wsparciu, jak wiele pozytywnych (lub negatywnych) zmian może to ze sobą nieść. Bo wiele od tej motywacji zależy: czy mobilizuje do działania, czy zmusza, a efekty są mocno zależne od rodzaju. Inaczej jest działać pod presją, a inaczej z samego siebie. Gdzie leży granica motywacji przez obcych, a bliskich. I co najważniejsze: czy idąc już do celu, robimy to dla siebie, czy dla kogoś.

Mistrz mnie motywuje w zdrowy (w moim odczuciu) sposób. Nigdy nie narzuci mi czegoś, czego bym nie chciała, do czego bym musiała się zmusić, tylko dla Jego widzimisię. Nigdy nie dał mi (i myślę, że nie da) czegoś, co jest ponad moje siły, ale zawsze idzie o poziom wyżej. Manipuluje mną tak, że cele do osiągnięcia są przede wszystkim moje, choć często z korzyścią dla nas. Myślę, że wynika to z tego, że tworzymy stały związek a nie tylko relację, i często cele procentują w przyszłości.
Pokazuje mi, co mogę zyskać i nie oskarża, jeśli czasami zboczę z obranego kursu. Nie kara mnie za to. Mam o tyle komfortu, że moje starania to nie jest moje "być albo nie być". Dążenie do celu sprawia mi po prostu radość, choć często towarzyszą temu różne słabsze dni.
Naprawdę jest dobrze móc czuć, że nic nie muszę - a mogę.

Jeśli chodzi o presję otoczenia - był czas, że odczuwałam bardziej - teraz czasami się zdarza moment zawahania, wzięcia pod uwagę innego zdania, analizowanie go. Nigdy podporządkowanie się obcemu. Wnikliwa obserwacja również się przydaje, choć zbytnie przeżywanie czegoś już nie - to chyba najgorszy chwast do wyplewienia, tym bardziej na ile jest wielka zdolność empatii. Czasami jedno niewłaściwe słowo przeważnie użyte przez obcego potrafi wkopać w ziemię, mimo całej nabytej odporności. I... Zwykle to są momenty, w których trzeba to strawić samemu, dobrze natomiast mieć kogoś bliskiego, kto po prostu będzie.

4 komentarze:

  1. Bardzo fajnie napisane :) bo zawsze chętniej robimy coś bo nie musimy, tylko chcemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :*

      właśnie to jest taka subtelna granica, pomiędzy chcemy - a musimy. i pomimo że cel ten sam, to nie zawsze sprawi satysfakcję z osiągnięcia.

      Usuń
  2. Ja dopiero poznaję co oznacza realizacja celu, który niekoniecznie był moim marzeniem… i daje mi to ogromną radość (zwłaszcza, kiedy już go osiągnę ��).
    Nie dość, że przełamuję się do czegoś, na co nie mam ochoty – to jeszcze daję radę.
    Presji wielkiej by je wykonać z zewnątrz nie mam…, ale też ja zawsze byłam swoim najlepszym motywatorem – pojawia się zadanie, to chcę je wykonać i już.
    Pierdzielony zadaniowiec ze mnie.
    Niemałe znaczenie ma to, że poza relacją – to ja decyduję czego chcę i za chceniem moim podążam ��.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. automotywacja, to klucz do niejednego sukcesu. ja ze wstydem przyznaję, że czasami mi się nie chce, i szukam wymówek. chyba wszystko zależy o co chodzi - są cele do których dążę choćby nie wiem co i takie, na które machnęłabym ręką, no ale... ;) :)

      Usuń