sobota, 20 lipca 2019

czasami...

Czasami wystarczy jedno spojrzenie. 

Bezpośrednie - lub rzucone ukradkiem, działa jak wabik, zbliżając do siebie zainteresowanych. Nieważny czas, nieważne miejsce, idealnie: tu i teraz.
W tym przypadku zapach pomarańcz kołysał zmysły, a kropelki soku pryskały na skórę, tworząc lśniące refleksy. Nieznośnik Mistrz nie dał skończyć zadania, jakim było przygotowanie soku. Cierpliwie kroiłam pomarańcze na połówki, a następnie je wyciskałam, odcedzając pestki. Cudowne orzeźwienie przeplatane rytmicznymi ruchami; palce ślizgające się po stole, na resztkach soku. Delikatnie klejąca się skóra, już nie tylko od pomarańczy. Zapach urwał się tylko na chwilę, przez brak tchu spowodowany silnymi dłońmi na szyi.

Stół w kuchni... Bywa świetną alternatywą dla szybkiego zbliżenia, ale tym razem porwaliśmy się na głębszą wodę. Wszystko wymagało więcej czasu, nieco wygody, na pewno więcej przestrzeni. Zapach natomiast był z nami do końca, został na palcach.... I wymieszał się ze wszystkim tym, co zaoferowało tamto intensywne zbliżenie. 





2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. hmm, takie very merry berry by to było ;-)
      w jagodach jest związek który ujędrnia skórę, więc byłoby to przyjemne z pożytecznym, chociaż ciężkie do wyprania :P

      Usuń