czwartek, 27 czerwca 2019

'kara' za spóźnienie

"Uważaj czego sobie życzysz, bo jeszcze się spełni"

Na fali przejawiania chęci na jakąś miłą inaczej sesję dla ciała i duszy, Mistrz wziął sobie do swojego czarnego serduszka to, co powiedziałam..... I zmusił do przekroczenia kolejnej granicy, czego się zupełnie nie spodziewałam. Ale... Czy ja muszę się zawsze wszystkiego spodziewać? .....

Pogoda nie jest łaskawa pod względem ciepłoty. Wychodząc gdziekolwiek, w zetknięciu z tym piecem człowiek w moment się poci, lepi, ma problem z oddychaniem. Tym bardziej przy wzmożonym wysiłku fizycznym, jakim może być ćwiczenie na siłowni pod chmurką. W międzyczasie, jak podczas większości takich wyjść, zagadałam się z A. ;) Wiadomo, babskie pogaduchy mają zupełnie inne znaczenie czasowe, w dodatku pomagają nie skupiać się nad kurwa już nie dam razy więcej, zaraz będę pluć własnymi płucami ćwiczeniem, przez co nie czuć wysiłku aż tak. Więc, pomijając resztę szczegółów przyszłam do domu później o pół godziny, jak powiedziałam, że wrócę. Niedobrze. On zdążył rzucić mi spojrzenie znad laptopa - TO spojrzenie - i, nim się obejrzałam, On już trzymał mnie za szyję i dociskał do ściany.
- O której to się wraca, hmmmm? Myślisz że co ja tu robiłem, czekając na ciebie? (na pewno się nie nudził, sądząc po .... ) Brudna i spocona? Ja cię zaraz zrobię brudną, saro, czy tego chcesz czy nie.
Sprowadził mnie bardzo szybko na ziemię, jednocześnie zdejmując buty i uderzając dłonią po stopach. Tępy ból, choć to nic w porównaniu do tego, że zaczęłam się ślizgać na panelach na swoich własnych kolanach i czole. W szybkim tempie zniknęły również spodenki, stanik i majtki. Koszulka została zwinięta w rulonik wokół bioder. Spięte ręce z tyłu, knebel hakowy w ustach i On ładujący mi się w usta, jednocześnie szarpiąc za włosy. 
Jednym z następstw zdrowotnych jest to, że włosy lecą jak szalone, więc zaraz byłam cała nimi oblepiona. Wszystkie zapachy zaczęły się mieszać - ale paradoksalnie nie przeszkadzało mi to. Jedynie co chwila moje własne włosy wpadały do ust, przez co musiałam co chwilę Go prosić, aby je wyciągał. 
Bardziej przeszkadzał mi mój własny dyskomfort wynikający z braku prysznica po ćwiczeniach. Nie znoszę być brudna, zwłaszcza podczas seansu. Czuję siebie wtedy, choć On wielokrotnie mówił, że przesadzam. A podczas tego seansu... O to właśnie chodziło. 
Moment, w którym sperma wylądowała na twarzy, na piersiach - po czym została wsmarowana w ciało Jego dłońmi, to był pierwszy moment przełomowy i dotarcie do granicy. Wszystko się wymieszało. Wszystko się lepiło. Bariera w głowie, żeby wziąć i spierdalać do łazienki, że dość, że więcej nie zniosę. On natomiast położył mnie na plecach (leżałam na swoich własnych dłoniach) i wziął wandę do ręki i packę, żeby pomóc mi nie zaciskać nóg. 

Bardzo długo nie mogłam dojść.

Nie pomagały Jego komentarze na temat tego, jak wyglądam, co jeszcze zrobi, i że zasadniczo to cipka mnie zdradza. 
Lało się ze mnie.... Mocno. Kolejne wydzieliny, które rozsmarowywał na ciele. Nie pomagały smagnięcia packą, Jego wbijanie palców w uda. Wszystkie emocje zaczęły wypływać wraz ze łzami:  upokorzenia, bólu, bezsilności, wstydu. Płynęły i płynęły, a wanda wibrowała, powodując zdradę ciała nad umysłem. 

Orgazm... Był dziwny. Mocny, otępiający zmysły. Było mi wszystko jedno, jak wyglądam, jak pachnę, jak bardzo brudna jestem. Tak bardzo szybko osiągnęłam swój limit.... Nie mam na to jakiejś puenty. 
Kiedy zapytał, czy się wstydzę jeszcze czegoś, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie. I że cierpną mi cholernie ręce. Pomógł mi się wysupłać z kajdan, zaprowadził pod prysznic. Umył, całą, jak małą dziewczynkę. Zaopiekował się. 
To było jednocześnie ciężkie, ale i oczyszczające.

sobota, 22 czerwca 2019

pewien poranek

Od przeprowadzki w końcu śpimy nago, więc, poranki bywają dla mnie satysfakcjonujące organoleptycznie. Uwielbiam w nieskończoność gapić się na Jego tyłek, bo to najzarąbistszy tyłek jak mógł mi się przytrafić.
Uwielbiam dotykać Go kiedy jeszcze śpi - wodząc palcami po Jego skórze, brodzie... Kiedy oddycha miarowo, spokojnie, taki bezbronny, a jednak góra mięśni. Kiedy podnosi powiekę, mówiąc mi ochrypnięte "dzień dobry" mam ochotę zostać w tym łóżku cały dzień, niczym się nie przejmując i licząc na wzajemne obdarowywanie się przyjemnościami. 
Ale się nie da.
Świat dorosłych bywa wredny i, kiedy On szykuje się do pracy, ja zwykle słyszę szuranie w pokoju dzieci. Jeśli nie słyszę, zakopuję się w kołdrę i próbuję łapać resztki snu, który bywa kapryśny i czasem przychodzi jeszcze, a czasem nie. Od poranku w zasadzie zależy cały dzień - im lepsze wstanie, tym lepszy humor wieczorem, pomimo problemów w pracy czy w domu. Dlatego codziennie, jak mantrę mamy swoje własne życzenia pomyślności, których nie odpuszczamy choćby nie wiem co. Na szczęście! 
Pewnego poranka nie mogłam się powstrzymać przed tylko dotykiem. Głębokie gardło to z pewnością coś, co rozbudza mężczyznę, wprawiając go w kilka stanów odczuwania, zaraz na granicy świadomości pomiędzy snem a rozbudzeniem.... A przynajmniej Mistrz tak wyglądał, kiedy poszłam o krok dalej, i już kołysałam się na Nim z coraz większą siłą. Nie brałam nic w zamian, poza obserwowaniem Go aż do końca. 

Wiem, że pod tym względem myślimy podobnie - On również uważnie przygląda się rano na cały wachlarz moich emocji, kiedy wpada nam takie spontaniczne spotkanie na tle sensualnym. Kiedy wzajemnie możemy się sobie oddać, będąc względnie wyspanymi - ale zdecydowanie wypoczętymi. Poranki pod tym względem mają przewagę nad wieczorami. A teraz.... Od przeprowadzki obfitują w niespodzianki. 


niedziela, 16 czerwca 2019

survival wyjazdowy

Czyli klimat na wczasach, część pierwsza i ostatnia.

Po pierwsze, do walizy zapakowaliśmy długi sznur, krótką rozpórkę, krótszy sznur... A, i szklaną kulkę na łańcuszku,  i zdaliśmy się na żywioł.  W tym wypadku piach, woda i zacisze klimatycznego, drewnianego domku, w którym oczami wyobraźni widzieliśmy miliony możliwości. To nic, że w praktyce te miliony możliwości niwelowały się jedna po drugiej, z powodów od nas niezależnych - coś jednak zostało, przede wszystkim nasze dobre nastawienie.

Za pierwszym razem planowany spacer na smyczy, z kulką i w zakrytym negliżu pokrzyżowała plany pogoda (panicznie boję się burzy, która akurat tego wieczoru wesoło dawała po garach za oknem). 
Za drugim razem zostaliśmy w domku, pod okienkiem bez firanki (i w bliskim sąsiedztwie sąsiadów). Mistrz wyjął zza pazuchy cały pakiet swojej twórczości i stworzył sznurkiem coś na wzór sieci rybackiej na moim ciele. No, w końcu nad morzem byliśmy. Potem spiął mi ręce i nogi do siebie, a potem było fajnie ;) Zawsze powtarzam, że kulka wyjęta w odpowiednim momencie dodaje przeżywanemu orgazmowi + 1 punkt do jego zajebistości i siły.

To, co bolało najbardziej, to sznury na podpieczonej słońcem skórze - wpijanie się w ciało było odczuwalne zdecydowanie bardziej, jakby ją zdzierało. Po zdjęciu sznurów oczywiście przytarcia znikły dość szybko, ale na wszelki wypadek użyłam jeszcze chłodząc-regenerującego żelu.
Natomiast to, za co miałam ochotę się "obrazić" na Mistrza w pozostałe dni, to trzepanie tyłka dosłownie tym, co było pod ręką. W szczególności zapamiętałam łopatkę do piasku. Taką dla dziecka, dużą, z dość grubego plastiku. Do przekopywania piasku (w poszukiwaniu bursztynków?), i, jak komuś się chce, to pewnie do wykonania dołka w celach innych. Bolało, a wcale się nie wydawało, że będzie taka wredna w odczuciu. Nie polecam.













Oczywiście żartuję z tym obrażaniem - dałam się udobruchać (z naciskiem na ostatnie dwie sylaby tego wyrazu) i mi przeszło ☺